poniedziałek, 3 czerwca 2013

Ersoftowe nadupczanie, czyli rodzaje i scenariusze rozgrywek asg

Każda zabawa ma zasady, a że ludzie są różni, to i różne rodzaje rozgrywek się uformowały.

Zacznę od tych najbardziej popularnych - zwykłych "jebanek", niedzielnych strzelanek, jak zwał tak zwał.

Większość z nich wygląda tak, że taki Zdzichu i Stefan formują 2 drużyny, które to ustalają miejsca respów i koniec filozofii - walka się zaczyna. Jest to tak zwany deathmatch.

Potem dochodzą ambitniejsze akcje takie jak walka o flagi, dobrze znana z gier - 2 flagi, 2 drużyny, za zadanie masz chwycić flagę przeciwnika i spierrr... uciec tak żeby nie dostać.

Następnie mamy eskortowanie VIPa - tu się zaczynają schody, bo trzeba znaleźć sierotę, która odłoży swoją emkę za 2 tysiaki żeby poudawać bezbronnego dziadka, którego reszta ma eskortować. Sama rozgrywka wygląda tak, że mamy tam eskortę VIPa i zbójów, którzy mają go zabić. Mechanizmu rozgrywki chyba nie trzeba dalej tłumaczyć.


Kolejnym popularnym scenariuszem jest atak/obrona określonego obiektu. Obrońcy nie mogą się "odradzać", a atakujący tak. Jak obrońcy pozdychają to zamiana stron. Do tego wszystkiego mierzy się czas utrzymania bazy no i wiadomo - kto wytrzymał dłużej to wygrywa.

Na takich jebankach nie ma znaczenia czy latasz w dresie i z kałachem cymy, czy tam z nowiutkim mundurem Proppera i systemą ptw.

Bitwy takie wyglądają zazwyczaj tak:




Z tych mniej niedzielnych scenariuszy to są jeszcze LARPy i MILSIMy.

LARP polega przede wszystkim na podziale na role i rozbudowanym scenariuszu i historii. Tutaj radosne pociąganie za spust i sianie kompozytem schodzi na drugi plan, a najważniejsze staje się wczucie w klimat i odgrywanie swojej roli.

Najpopularniejsze w Polsce LARPY to imprezy o klimatyce stalkera, tutaj macie zdjęcia z takiej imprezy.


MILSIMy natomiast to symulacje militarne - misje trwające czasem nawet 48 godzin, mające skomplikowane systemy trafień, medyków itp. Tutaj najwięcej lata asgejów obwieszonych koszernym sprzętem lub ich najznakomitszymi kopiami. Tutaj nie ma już miejsca dla niedzielnych graczy z hajkapami i szczątkowym umundurowaniem. Wbrew pozorom w milsimach również nie strzela się tyle co na niedzielnych jebankach - więcej jest patroli, jakiś taktycznych odwrotów i innych duperel o których się filozofom i fizjologom nie śniło. Każde wychylenie się z bronią jest dobrze przemyślane, bo może skończyć się ponad godzinnym posiedzeniem na respie, lub odpadnięciem z gry.

Tak wyglądają niektórzy milsimowcy opakowani w cały sprzęt jednostki, którą rekonstruują.
Skubańce dbają nawet o takie szczegóły jak łyżeczki do żarcia taktycznego MRE albo wypychają
ładownice magazynkami ze zdekowaną amunicją, coby to ważyć tyle co prawdziwy soldżier  


Oczywiście jest to najbardziej ogólny podział. Zdarzają się także inne gry mające np po 12 godzin, które nie są milsimami i nie chcą ich przypominać. W sumie tyle ile airsoftowców - tyle pomysłów na udaną rozgrywkę.

Tak żeby dodać coś od siebie - jak na razie to najbardziej do gustu przypadają mi te najzwyklejsze jebanki - radochy dają na prawdę wiele, no i można się wyszaleć po ciężkim tygodniu w szkole/pracy/picia (ach ci studenci). Oczywiście kilkuetapowe i kilkugodzinne strzelania równie dobrej radochy mi dostarczają, tylko w tych niestety ciężej o ludzi - takie koszerne hamerykańce idą sobie w połowie gry na obiadek i nagle połowy ludzi nie ma. Smutne, ale prawdziwe.

Na pożegnanie, jakaś przypadkowa fotka z internetów do ersoftowej onanizacji:

*zzzzzzip* fap fap fap


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz