sobota, 15 czerwca 2013

Academi, znane wcześniej jako Blackwater lub Xe Services - jedna z największych firm PMC

Historia najemników sięga już czasów starożytności - już wtedy formowane były choćby armie najemne greków dla Aleksandra Wielkiego. W dzisiejszych czasach również rozwijają się firmy tworzące małe prywatne armie. Chciałbym Wam przybliżyć jedną z nich - Academi.



Academi/Blackwater - prywatna organizacja wojskowa/firma najemnicza, jedna z największych prywatnych armii na świecie. Jej założycielem jest Erik Prince, firma powstała w 1997 roku. Jej siedziba mieści się w USA w Karolinie Północnej razem z największym ośrodkiem szkoleniowym na świecie, w którym trenuje się rocznie ponad 40 000 żołnierzy fortuny. Firma również współpracuje aktualnie z rządem USA - ich pracą jest między innymi zapewnianie usług ochroniarskich w Iraku. Jest to dosyć szczwane ze strony amerykańskiego rządu - brudną robotę wykonują najemnicy, których ofiary nie są wpisywane do oficjalnych statystyk w mediach - przecież nie są to zwykli żołnierze. 

Nie podlegają ochronie jeńców - można ich bez konsekwencji oddawać torturom, obsikiwać moczem i podpalać i nikt ich przed tym w przypadku porwania nie będzie ratować, chyba że kumple z tego samego fachu.

źródło: pierretristam.com

Bardzo często rozpowszechniany jest mit o tym, że w Blackwater (przepraszam za używanie tej nieaktualnej nazwy, ale jakoś mi tak w głowie uktwiła) pracują sami byli specjalsi. Oczywiście zdarzają się sporadycznie w ich szeregach byli żołnierze specjalni dorabiający do emerytury, czy też skuszeni po prostu dużą płacą i życiem na krawędzi. Jednak do dołączenia do Academi nie jest wymagane żadne doświadczenie wojskowe, jest ono tylko mile widziane. PMC (Private Military Contractor, czyli "militarny kontraktor") może zostać nawet zwykły człowiek z ulicy, wystarczy że przejdzie szkolenie. Tak samo nie są rzadkim widokiem Irakijczycy z kałachami pracujący na kontrakcie dla Academi. 

źródło: militaryphotos.com

Jak widać na zdjęciach najemnicy nie noszą zazwyczaj mundurów, a w szczególności mundurów państw dla których pracują - po prostu chcą się od nich odróżniać i nie chcą być myleni ze zwyczajnymi żołnierzami. Daje to w sumie bardzo dużą dowolność doboru stroju przy stylizacji ersoftowej na PMC (suchar alert)- jak ktoś Ci zarzuca latanie z jeansach i z cymką, to mówisz mu, że jesteś z "pijemsi" i nagle stajesz się rekonstruktorem.

Równie ciekawie jest u nich z oporządzeniem i bronią - po prostu dostaje się określoną kwotę na start i na własną rękę kupuje osprzęt. Dużo ludzi ma te same modele kamizelek czy spodni taktycznych, bo najczęściej Ci starsi radzą nowym z doborem odpowiednio skutecznego i nieawaryjnego oporządzenia. Lubują się oni w większości w "zamerykanizowanych" kałachach - skuteczny radziecki nabój 7,62 w połączeniu z magpulowskim oporządzeniem potrafi zdziałać w ich rękach cuda . Jak już ktoś nie ma kałacha, to na pewno w ręku dzierży emkę również obwieszoną zabawkami magpula. Co do pistoletów to najczęściej w ich kaburach (o ile je mają i noszą pistolety) siedzą unowocześnione colty 1911 lub glocki.

Panowie oczywiście też odpowiednio zarabiają... więcej niż zwykli żołnierze w tradycyjnym wojsku.

Jak dla mnie to temat najemników w dzisiejszych czasach jest dosyć ciekawy, ale i również kontrowersyjny.
W sumie to niespecjalnie różnią się od tradycyjnych żołnierzy. Wykonują podobne zadania, a jedynie kierują się innymi wartościami - u nich  nie to jest walka w imię ojczyzny, a pieniądz otrzymany za wykonanie obojętnie jakiego zadania.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz