wtorek, 1 lipca 2014

Legendarny Eotech od Tomkapl - recenzja

Wszyscy uwielbiamy kupować dodatki dla naszych replik. Traktujemy je jak swoje lalki barbie, którym regularnie zmieniamy ubranka i chcemy żeby były ładniejsze od innych barbie. Nieodzownym elementem każdego replikowego lans-zestawu jest kolimator. W tym przypadku na tapecie mamy eotecha 552 kupionego u czczonego już na wumazgu Tomkapl.


Kolimator użytkuję od dłuższego czasu -z ponad rok już będzie :).

Jak widać wykonanie jest świetne - nie ma czego się przyczepić. Na uwagę zasługują też bardzo ładnie wykonane oznaczenia oryginalnego odpowiednika, których często brak u innych chinczyków. Z tym można się lansić.
Wersja 552 zasilana jest wszechobecnymi i trwałymi paluszkami. Nie dość, że tanie jak barszcz to trzymają bardzo długo. Ja od nowości jeszcze nie zmieniałem baterii!
Kolimator jest prosty w obsłudze, a przyciski wygodne. Przyrząd włączamy poprzez naciśnięcie dowolnej strzałki, później odpowiednio przez górną i dolną regulujemy jasność w zakresie 20 opcji. Przycisk "NV" zmienia kolor znaku celowniczego. Kolimator wyłączamy poprzez jednoczesne wciśnięcie obu strzałek.     
Tak samo jak w innych chińskich kopiach obraz jest lekko przyciemniany, jednak w przeciwieństwie do nich i chińskich aimpointów - brak ciemnej fioletowej szybki, obraz jest na prawdę tylko lekko przyciemniony. 
Czerwony znak celowniczy jest bardzo wyraźny i nie ma problemu z zobaczeniem go nawet w słoneczny dzień. Regulacja jest pełna - zarówno w pionie jak i poziomie. Typ "kropki" to .AR223 reticle
Zielony znak natomiast jest słabszy i nie jest już tak dobrze widoczny, gdy słońce wali nam po oczach. Jednak w gęstszym, przyciemnionym lesie - daje radę. W ciemnym pomieszczeniu na maksymalnym ustawieniu mocy światła zauważalny jest efekt ducha, ale tylko przypadku korzystania z zielonego celownika.  


Kolimator nie gryzie się z  klasycznymi przyrządami celowniczymi - zarówno podczas "niechlujnego" szybkiego złożenia się, jak i podczas celowania praktycznie przez muszkę i szczerbinkę - wskazuje dokładnie cel. I po to to jest. 

Z troski o kolimator zakupiłem również do niego plastikową osłonkę przeciw kulkom.
 
Już kiedyś oberwał, jak widać nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Jest jednak jedno ale - szybka pleksi nie jest idealnie przejrzysta i lekko zniekształca obraz. Teoretycznie da się używać, ale w praktyce to na dalszych dystansach szczegóły typu odstająca z krzaka ręka czy głowa mogą umknąć naszemu wzrokowi, a co za tym też idzie - naszej kulce. No ale lepsze to niż 200zł w przysłowiową dupę, kiedy kulka niefortunnie poleci w szybkę. Wiem, że ktoś się kiedyś zajmował produkcją fajnych grubych szkieł do aimpointów, może do eotecha też się da takie coś ogarnąć.   

Podsumowując:
 Przyrząd przez ten cały rok użytkowania mnie nie zawiódł. Nawet deszcz (nie róbcie tego w domu!) nie zrobił na nim większego wrażenia. Regulacja się sama nie zmienia, kolimator siedzi sztywno na szynie, nic się nie wyrobiło, nie odpadło... elektronika działa jak świeżo z pudełka. Jest to na prawdę trwała i godna zaufania konstrukcja, a nie jakiś srajpoint z padającym od leżenia na szafie włącznikiem :)
Żeby kupić kolimator wystarczy zagadać do Tomkapl na forum wmasg - wyjdzie to z wysyłką ok 200zł za model 552 (taki jak tu). Osobiście nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki :).
Gdy jeden nam nie starczy, można podczepić ich trochę więcej :P.
No i pamiętajcie - wszystko lepiej wygląda z eotechem! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz