nudny już trochę, nie?
Najpierw wziąłem się za porting. W ostrej wersji polega to na tym, że wywiercane są dodatkowe otwory w zamku i lufie żeby zmniejszyć podrzut - coś na wzór kompensatora. Efektem ubocznym jest większy huk wystrzału i większy płomień wylotowy. Można takie coś sobie załatwić u odpowiedniego rusznikarza lub przez kupno glocka w wersji C (np. G17C, G18C etc.).
Glock 17C - widoczny "stockowy" porting zamka i lufy.
Jak się w to bawiłem? Sprawa jest dosyć prosta, ale wymaga odrobinę skupienia i precyzji. Skorzystałem z wiertła stołowego do metalu oraz dremla. Mogłoby się to jednak spokojnie odbyć bez tego pierwszego.
Zacząłem od wywiercenia dwóch równoległych do siebie otworów, po czym zabrałem się za ich przedłużanie przy pomocy dremla. Kiepska robota, trzeba pilnować żeby z obydwu stron było symetrycznie. Później poprawa wszystkich drobnych nierówności pilniczkiem i papierem ściernym. Udało się!
Niestety czarna farba na górze zamka się lekko pościerała przy całym zamieszaniu z portingiem więc w łape wpadła mi śliczna grafitowa farba - w pełni zgodna z moją wizją klocka :). Oprócz tego przemalowałem lufę zewnętrzną i czubek prowadnicy sprężyny na srebrny kolor żeby to się jeszcze ładniej prezentowało.
cyk
cyk...
i cyk!
Patrząc na to dzieło spod moich rąk zachciałem czegoś więcej zdecydowałem się pomalować cały zamek na grafitowo, jak to mi się kiedyś marzyło. Efekt przypadł mi do gustu :D Starłem na srebrno również farbę z slide catch'a.
Docelowo planuję jeszcze pomalować zatrzask magazynka i te 2 blokady trzymające zamek na srebrno.
Myślę, że takie dopasowywanie repliki pod siebie to świetna sprawa. Same plusy - duma ze zrobienia czegoś samego, zyskane doświadczenie, lans i replika wyróżniająca się spośród innych na polu walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz